Spis treści

wtorek, 31 marca 2015

Swatki #4 - multipairing.

Taak! Nareszcie! *czeka na fanfary i komentarze ofc* Przepraszam za spóźnienie, następna powinna być na czas. Ostatnio zajmowało  mnie strasznie dużo rzeczy, zaczęłam treningi siatkówki i takie tam, na dodatek tę część pisałam strasznie długo, no ale. Jest. Hołp ju lajk it, jak zwykle. Dedyk znowu dla Kluski, za napisanie czegoś w rodzaju "to niech wena się pojawi bo jak nie to jej przypierdolę" XD
W rozdziale dominują AkaFuri i MidoTaka, bo czytelniczki chciały. <3
*


To znowu on. Widzi go któryś raz. Jakim cudem on zniesie ten wzrok? Jak przez dziesięć dni ma wytrzymać i nie oszaleć? Przecież to niemożliwe. Nawet, kiedy już nie było go widać, nie mógł skupić się na niczym, bo w pamięci miał cały czas jego dwubarwne oczy, delikatny uśmiech i majestatyczny chód. A kiedy obraz znikał, on sam pojawiał się znowu, jakby robił to specjalnie. Teraz, kiedy on przechodził obok boiska, na którym trenowało Seirin, wydało mu się, że słyszy jego głos, mówiący miękko „Kouki…”. To pewnie nieprawda, jakieś złudzenie, ale samo spojrzenie tych kocich oczu wystarczyło, by Furihacie zakręciło się w głowie. Strach? Nie, to nie strach. Nie tylko. Tak, cały czas bał się Akashiego, ale to było coś więcej. Jakby… Był zahipnotyzowany.
                To działo się od czasu, kiedy zobaczył go po raz pierwszy, a nasiliło się, kiedy wygrali mecz z Rakuzan. Bo wtedy w Seijuurou zaszła jakaś zmiana. Poza wszystkim innym zaczął zwracać dziwnie uwagę na rezerwowego gracza Seirin, niemal bez przerwy siedzącego na ławce. Patrzeć na niego z tym dziwnym zainteresowaniem.
-Furihata? Furihata? FURIHATA!-wszyscy zawodnicy zbiegli się, gdy spostrzegli, że w samym środku treningowej gry nagle jeden z nich zachwiał się, wymamrotał coś absolutnie niezrozumiałego i upadł na ziemię. Riko przyklękła przy nim, marszcząc brwi.
-Znowu zemdlał… Spróbujmy go ocucić. Zwykle, kiedy mu się to zdarza, załatwiamy to bez wzywania lekarza.-Faktycznie, jako że nie była to pierwsza utrata przytomności przez chłopaka, trenerka nauczyła się już, co powinna robić. Najpierw sprawdziła podstawowe rzeczy – oddech, rytm serca, reakcję na światło. Jak zawsze – wszystko okej, tylko nagle przestał kontaktować.
-Furi? Furi? Słyszysz mnie?-kilkakrotnie uderzyła go lekko po twarzy – lekko, nie to, co zwykle, kiedy chciała w jakiś sposób ukarać zawodników. Jego powieki uniosły się lekko, mrugnął kilkakrotnie i spojrzał nieco przytomniej. Pomogła mu wstać.-Co ci się dzieje? To już drugi raz od przyjazdu tu!-Domyślała się, oczywiście, że tak, i jej druga, ukryta na co dzień osobowość yaoistki właśnie piszczała gdzieś z tyłu głowy, ale musiała zachować jakieś pozory. Ciekawe, co powiedzieliby gracze jej drużyny, gdyby ucieszyła się głośno, że Kouki mdleje na widok kapitana Rakuzan. Bo dowodziło to chyba silnych uczuć do niego… A i Akashi jakoś dziwnie zwracał na niego uwagę, więc wygląda na to, że pomysł Momoi nie był pozbawiony sensu, chociaż wydawał się taki na pierwszy rzut oka.
-Już w porządku, trenerze. Możesz mnie puścić. To tylko… Nie wiem, co się stało.
-Może to jakieś inne powietrze? Wiecie, przyzwyczaił się do miasta i musi przywyknąć, że tak tu świeżo…-zastanowił się na głos Kagami, a Hyuuga popukał się teatralnie w czoło.
-Chyba ta gra z Aomine na mózg ci padła!
                Tymczasem Aida dyskretnie odciągnęła Kuroko na bok.
-Hej, Kuroko, mógłbyś z nim pogadać? Wydaje mi się, że jako jedyny domyślasz się, co stało się z Furihatą… Może będziesz w stanie mu pomóc?
-Tak, Riko-san.-Nie było możliwości, by się domyślił, ale kiedy odchodziła, by obserwować z dalszej odległości wznowioną grę, czuła na sobie badawczy wzrok błękitnych oczu.
                Wyglądało na to, że ta jedna sprawa może załatwić się bez interwencji spiskujących dziewczyn.
***
Po obiedzie praktycznie wszyscy dostali trochę czasu na sjestę. Tetsuya poprosił wówczas kolegę z drużyny, by chwilę porozmawiali. Wyszli na zewnątrz i usiedli na wąskiej, metalowej ławce.
-Furihata-kun.
-Tak?
-Riko-san prosiła mnie, bym spróbował zaradzić coś na twoje omdlenia-Kuroko od razu przeszedł do rzeczy. Tamten zbladł.-Może wygląda to, jakbyś miał problem ze zdrowiem, ale tak naprawdę… To Akashi-kun, prawda?-Teraz Kouki dla odmiany poczerwieniał.
-Znaczy… To nie chodzi o niego-oczywiście, że chodzi o niego, ale nie powie tego tak wprost!-tylko o jego wzrok. Wiem, że się zmienił, ale wzrok ma taki sam, jeśli chce.
-Rozumiem. Akashi-kun miał taki wzrok od kiedy zyskał oko imperatora… Teraz używa go rzadko, ale mimo wszystko zdarza mu się to.-Jednego nie wypowiedział – był niemal przekonany, że Seijuurou nigdy nie interesował się w taki sposób inną osobą. Z jakiegoś powodu upatrzył sobie Furihatę. Z jakiego? To pozostawało w sferze domysłów, ale jako osoba z natury pomocna, Widmowy Szósty Zawodnik Teikou postanowił, że to zmieni.-Porozmawiam z nim. Myślę, że tego nie kontroluje.
                Przeciwnie, kontroluje całkiem dobrze i obydwoje o tym wiedzieli. Ale nikt tego nie powiedział ani w tej chwili, ani później, kiedy już wracali. Tetsuya tylko uśmiechnął się nieco zagadkowo.
-Powodzenia, Furihata-kun.
I tym razem ten nie wiedział zupełnie, co powinien odpowiedzieć.
***
                Również Shuutoku doczekało się przerwy poobiedniej. Trwała zaledwie pół godziny i po meczu treningowym nawet nie zdążyli wyschnąć, kiedy ich zawołano. Kiedy dowiedzieli się, że czeka ich ćwiczenie wytrzymałościowe, kilku rozważało ucieczkę z obozu, ale ostatecznie zostali powstrzymani.
-Waszym zadaniem będzie bieganie wzdłuż plaży, tam i z powrotem, przez jakiś czas. Gdybyście tracili siły, będę miał gotowe napoje izotoniczne, ale oszczędzajcie się. Tu nie chodzi o szybkość, tylko o wytrzymanie jak najdłużej.
-A ty, trenerze?-jęknął Takao, który nienawidził biegania.
-A ja będę stał i się patrzył. Zaczynamy od teraz.
                Dotarli na plażę, a trener wyjął zegarek. Szybko stało się jasne, że na piasku będzie im wygodniej bez butów, więc zawodnicy stali na prowizorycznej linii bosi i bardzo źli.
-Uwaga… Start!-gwizdek rozbrzmiał głośno i dosłyszała to nawet Riko, która ze względu na Furihatę postanowiła poczekać z treningiem jeszcze trochę. I, skoro miała chwilę czasu, błyskawicznie przybiegła obserwować rywali. Choć oczywiście tym razem nie do końca o to jej chodziło.
                Takao ostentacyjnie biegł bardzo powoli – w zasadzie można byłoby uznać to za chód, gdyby trochę niżej podnosił nogi. Niektórzy zawodnicy pognali do przodu, inni biegli spokojnie, bez pośpiechu (to ci bardziej doświadczeni, jak Ootsubo, Kimura i Miyaji, którzy pojechali, by pożegnać się z drużyną). Midorima miał słabą kondycję, jeśli chodziło o biegi, i w zasadzie również planował biec wolno, ale z jakiegoś powodu czuł się niezręcznie myśląc o tym, ze miałby biec równo z Kazunarim, więc rzucił się do przodu. Tylko że zrobił to zbyt intensywnie i już przy pierwszym zawróceniu zaczął ciężko dyszeć. W końcu był zmuszony, by trochę przystopować… Co oczywiście skończyło się tym, że biegli obok siebie. Przez dłuższą chwilę Takao usiłował zagadywać, ale jego przyjaciel (bo byli przyjaciółmi, prawda?) odpowiadał półsłówkami albo wcale, więc się poddał. Przez dłuższą chwilę przemieszczali się w równym tempie. Tyle że wbrew pozorom niższy chłopak był w tym całkiem niezły, po prostu mu się nie chciało. A Shintarou.. Cóż.
W pewnym momencie po prostu potknął się o jakąś piaskową górkę i przewalił przed siebie. A że do obydwu już mało co docierało, Takao zauważył to dopiero, gdy się o niego potknął i też się wywrócił. Lądując na nim.
-Takao? Zejdź!-dobiegł nieco przytłumiony głos z dołu.
-Przepraszam, że na ciebie wpadłem, Shin-chan, nie zauważyłem…-usiłowali się niezgrabnie podnieść. I ten moment Aida uznała za najlepszy, by wkroczyć do akcji. Podbiegła do nich i pomogła wstać.
-Midorima-kun? Takao-kun? Żyjecie?-zapytała z autentyczną troską w głosie.
-Taak. Dzięki, trenerko Seirin.
-W porządku. Widzę, że macie jakiś problem… Wiecie co, a może złapiecie się za ręce? To zwykle pomaga!-nie czekając na odpowiedź, Riko chwyciła dłonie dwóch zawodników i połączyła je pewnie.-No, biegnijcie! A gdybyście potrzebowali trochę dodatkowej energii, to wasz trener przecież ma izotoniki!-popchnęła ich i faktycznie ruszyli przed siebie. Obydwoje czuli się dziwnie, ale kto dyskutuje z trenerką Seirin? Każdy wiedział, jaka potrafi być straszna. Poza tym rzeczywiście trzymanie się za ręce pomagało, bo gdy któryś tracił siły, drugi mógł go podtrzymać. Nawet tsundere był z tego skrycie zadowolony, ale… Ale…
-Shin-chan? Jesteś cały czerwony…
-Wcale nie! Znaczy, to ze zmęczenia!
-Ze zmęczenia nigdy nie czerwieniejesz, tylko robisz się zziajany.
-Teraz jestem bardziej zmęczony! Nie wyobrażaj sobie… Czegoś! A poza tym, nie mów takich rzeczy, bo cię puszczę.
-Shin-chan… Wstydzisz się mnie?
-TAKAO!
*
Riko mały spiskowiec.

10 komentarzy:

  1. Wreszcie rozdział! (⌒▽⌒)Riko się nieźle wkręciła xd Takao i zarumieniony Shin-chan biegający po plaży trzymając się za ręce <3 To musi być bezcenne xd Akashi jest sadystą nawet jak go nie ma xD Weny~
    Mało konstruktywnie ale za późno ;w;

    OdpowiedzUsuń
  2. NIET
    AKAFURI NIET

    OdpowiedzUsuń
  3. tak,tak,tak więcej akafuri kocham to opowiadanie :) Życze więcej weny i czekam z niecierpliwością na kolejne części :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA! :) Więcej informacji na moim blogu w zakładce "LBA" :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, dziękuję wam wszystkim! Nawet sobie nie wyobrażacie mojej radości z tego, że tak dobrze przyjmujecie moją pisaninę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. AkaFuri...
    TO MOJE ŻYCIE!!!
    KOCHAM CIĘ KOCHAM!
    I MIDOTAKA!
    Wielbię cię na kolanach :')
    Riko ty intrygancie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    ja tu po raz pierwszy i co widzę genialne opowiadanie, w którym występują wszystkie wspaniałe pary. AoKaga jest XD KiKasa jest XD MidoTaka, AkaFuri i MuraMuro są:) Kiyoshi x Hyuuga? Nie znoszę tego pierwsze, więc ta para jakoś nie szczególnie mnie zachwyca, poza tym Hyuuge widzę tylko z Riko (którą ewentualnie jeszcze z Momoi:P ). Ale nic, przecież nie można mieć wszystkiego XD pozostanie tylko pytanie, bo skoro powstanie MomoRiko to, z kim będzie Kuroko? Zostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie rozbijesz jakiejś pary:P ewentualnie AoKaga (mimo, że ich uwielbiam), bo Tetsu to najprędzej z Taigę, a Daiki niech idzie do Sakurai lub Imayoshiego:P
    Fabuła całego opowiadania bardzo mi się podoba, wyjazd wszystkich drużyn w jedno miejsce (chociaż to nieprawdopodobne, ale co tam w opowiadaniach wszystko jest możliwe) i tam zrobić wielkie swatanie graczy XD
    Tylko dlaczego to ma dopiero cztery rozdziały? I czemu są one takie krótkie? Właściwie moje nie są dużo dłuższe, więc nie powinnam się czepiać:P
    Mogę tylko powiedzieć, że ja chce więcej. Więcej trzymających się za ręce MidoTakałów, mdlejącego Furihaty i niemającego do końca świadomość, co robi Akashiego:P tylko czekać na dalsze sytuacje AoKagowe i więcej Kise i Kasamatsu XD
    Ogólnie podoba mi się twój styl pisanie. Cała historia jest przyjemnie napisana a czytelnik nie może doczekać się następnej części:P
    nic czekam na dalszy rozwój akcji (zwłaszcza na KiKasa i AoKaga)
    przy okazji możesz wpaść do mnie http://kesshite-akirameru.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Lol jak na razie ten rozdział podoba mi się najbardziej (i końcówka z Murasakibarą i Himuro ^*^) Kocham.. Muszę zacząć czytać więcej opków z nimi.. *plan doskonały* Nie wiem czy mi się uda, ale dziś mam (a przynajmniej miałam) zamiar przeczytać wszystkie notki.. Zobaczymy~
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń