*
-Satsuki, co to jest?
-Eee…
-Dlaczego łączysz mnie z Bakagamim?!
-Nie łączę! To…
-Tak?
-To tylko taki żart! Rozmawiałyśmy sobie z… Z trenerką Seirin…
-Z nią? Przecież jej nie znosisz.
-Och, ale czasem da się z nią pogadać. W każdym razie, tak
sobie żartowałyśmy. Pomysł bez sensu, no nie? - Momoi roześmiała się nieco
sztucznie.
-No dobrze - stwierdził Aomine, czując, że więcej się od
niej nie dowie. Ale od tej pory postanowił się mieć na baczności.
I
rzeczywiście – wkrótce trener oznajmił im, że jadą na obóz treningowy z Seirin,
Yousen i być może innymi drużynami. Zawodnicy podeszli do pomysłu nieco
sceptycznie, ale co mogli zrobić? Ucieszyło ich jedynie, że dołączy do nich ta
Alexandra Garcia, którą widywano z Kagamim Taigą i Himuro Tatsuyą, zawsze to
jedna ładna laska więcej. Oczywiście mieli swoją, ale z niezrozumiałych dla
reszty świata powodów nieco się jej obawiali.
Ładna
laska Touou była z siebie zadowolona. Wraz z Riko pracowały nad innymi
trenerami, w Yousen poszło łatwo ze względu na wsparcie Alex, która domyśliła
się ich planów i bardzo jej się spodobały (choć sama widziałaby Kagamiego z
Himuro). Z Kaijou już prawie się udało, w Shuutoku było gorzej, ale i tak
robiły postępy. Rakuzan… Cóż, to było najtrudniejsze, ale jako że z nieznanych
przyczyn Aida zapaliła się do pomysłu zeswatania Akashiego i Furihaty,
postanowiły się nie poddawać. Miały już tylko kilka dni, więc spędzały nad
swoim zadaniem dużo czasu.
Gdy w
końcu nadszedł ten dzień wyczerpane, ale usatysfakcjonowane stanęły na peronie,
patrząc na schodzące się drużyny. Nie było to łatwe, ale wszystkie sześć
znalazło się w grupie wyjeżdżającej w jedno miejsce. Gdy członkowie Pokolenia
Cudów po raz pierwszy od dawna stanęli przed sobą, napięcie stało się tak duże,
że biedny Kouki znowu prawie nie zemdlał (to z całą pewnością miłość). Co prawda
od czasu Pucharu Zimowego ich stosunki znacznie się polepszyły, ale tak silne
charaktery zawsze miały jakieś problemy z dogadywaniem się. Poza Kuroko – ten był
grzeczny jak zawsze i dobrze znosił nawet Momoi podduszającą go lekko, kiedy
usiłowała go po prostu mocno przytulić. Na szczęście pociąg przyjechał w
odpowiednim momencie – gdy odjeżdżali, w miejscu, gdzie stał Murasakibara
pojawił się jeden z konduktorów i zaczął wygrażać podróżującym pięścią,
wymachując jedną z miliona pustych paczek po słodyczach.
Satsuki
i Riko wiele by dały, żeby móc obserwować swoich „podopiecznych” (bo tak
zaczęły o nich myśleć) w przedziałach, ale oczywiście trafiły na miejsca z
trenerami i Alex. Nakatani z Shuutoku był spokojny i nieufny, Shirogane z
Rakuzan elegancki i milczący, Takeuchi z Kaijou wyglądał na wiecznie
niezadowolonego, znany już dobrze Momoi Harasawa z Touou inteligentny i jakby
nieco zestresowany, a Araki z Yousen – po prostu straszna! Alex była
najsympatyczniejsza z całej tej grupy, pomijając irytującą skłonność do
całowania ludzi na przywitanie. Co jakąś godzinę (nie częściej, by nie wydało
się to dziwne) trójka dziewcząt spacerowała sobie po wagonie, zaglądając do
przedziałów. Dziwne – wszystkie pary, które sobie zaplanowały, celowały we
wkurzaniu się nawzajem, pomijając Akashiego i Furihatę (ten drugi po prostu
unikał Seijuurou)… I Murasakibarę z Himuro, bo Atsushi zasnął i oparł swoją
wielką głowę na ramieniu biednego, przygniatanego Tatsuyi. Był to z perspektywy
dwóch fujoshi zaiste uroczy widok, więc od razu powzięto milczące
postanowienie, że to na tej dwójce skupią się najpierw.
***
Pociąg
dotarł na miejsce. Ośrodek okazał się być dużym, jednopiętrowym, sympatycznie
wyglądającym budynkiem z ogromnym boiskiem i bieżnią, więc humory wszystkich od
razu się poprawiły.
-Ale dużyyy…
-Ładnie tu!
-Widzę boisko! No, Bakagami, to co? Jeden na jednego?
-Pojebało cię?! Po podróży? Zresztą, nie po to tu jesteśmy…
Ahomine.
-Jesteśmy tu dla treningu, kretynie.
„Kagami ma rację” pomyślała Aida, skrywając szatański
uśmieszek ”Jesteście tu, żeby stać się parą. Ale jeden na jednego to dobra
droga”
-Muro-chiiiin, jestem głodny.
-Atsushi, przed chwilą jadłeś!
-Murasakibara, nie jedz tyle! - Araki zdzieliła podwładnego
drewnianym mieczem.
No… W
każdym razie większości się poprawiły. Przed gośćmi stanął dyrektor, niski
człowieczek o sympatycznej, nalanej twarzy.
-Witamy! Rozumiem, że to sławne drużyny Yousen, Shuutoku,
Rakuzan, Kaijou, Touou i Seirin? Bardzo się cieszymy! Niestety – zrobił smutną
minę – ze względu na dużą liczbę gości wystąpiły pewne komplikacje. – Momoi
ledwie powstrzymała chichot, bo te „komplikacje” były w rzeczywistości jej
dziełem i w rzeczywistości nie istniały. Na szczęście pan Miura okazał się
świetnym aktorem. – Okazuje się, że z braku innych pokoi część z was będzie
zmuszona zanocować w dwuosobowych pokojach… Z jednym, dużym łóżkiem. – Rozległ się
chór wściekłych głosów. Alex, która od razu zrozumiała, o co chodzi, zapytała,
udając zmartwioną:
-A… Ile jest tych pokoi? To znaczy, ile osób musiałoby w
takich spać?
-Hmmm…. – spojrzał na jakąś kartkę. – Dokładnie czternaście.
– „Czternaście?! Miało być dwanaście!”
-Proponuję – odezwał się nagle Harasawa – aby dobrać do tych
pokoi dobrze znających się członków tej samej drużyny. W ten sposób będzie to trochę
mniej męczące.
Tym
sposobem, cudownie wsparte przez niewtajemniczonego przecież trenera Touou,
dwie spiskujące dziewczyny miały znacznie ułatwione zadanie. Wyłoniono Midorimę
i Takao (ten drugi się szczególnie nie zmartwił, więc może była nadzieja?),
Kise i Kasamatsu (którego w ogóle nie powinno tu być, bo skończył już Kaijou,
ale z jakiegoś powodu nie chciał rezygnować z tego wyjazdu), Murasakibarę i
Himuro, Kiyoshiego i Hyuugę oraz (tego nie planowały) Mitobe i Koganei. Kiedy
brakowało dalszych kandydatów, Riko zdecydowanym krokiem podeszła do Daikiego i
Taigi.
-Wy. Bo ty – wskazała na Kagamiego – mi się narażasz, a poza
tym musicie w końcu przestać się gryźć. – Próbowali protestować, ale
przestraszyli się i umilkli, bo co można było zrobić, przeciwstawiając się tej niebezpiecznej
osobie?
-To może – zaproponował Shirogane – Momoi i Aida wezmą ten
siódmy pokój? Widzę, że jesteście zaprzyjaźnione. - te spojrzały na siebie ze wstrętem, ale… Gdyby
teraz zaprotestowały, ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Trudno. Jakoś zniosą
te dziesięć dni, prawda?
***
Zapadała
noc. Wszyscy rozlokowali się, najedli i obejrzeli otoczenie. Intensywne
ćwiczenia miały zacząć się od jutra. Alexandra, która „przypadkiem” mijała
właśnie te nieszczęsne „małżeńskie” pokoje, usłyszała zza drzwi pokoju 11
przytłumioną konwersację.
-Muro-chin, idźmy spać.
-Dobrze. Mówię to od pół godziny.
-Musiałem zjeść kolację!
-Zacznij się zdrowiej odżywiać. Nie możesz ciągle jeść tych
chipsów.
-Muro-chin – ton stał się groźny – nie mów tak, bo cię zmiażdżę.
-Już to robisz… Na litość, Atsushi, nie rozkładaj się tak!
-Leżę normalnie.
-Zajmujesz całe miejsce!
-Tu się połóż, o, tu. Lepiej?
-Tak… Chociaż… Trochę… Nienaturalnie…
-Muro-chin, nie narzekaj, bo cię stąd zrzucę. A potem zmiażdżę.
-…
-…
-…
-Muro-chin, ładnie pachniesz.
-Co?
-Ładnie. Tak… Słodko. Co to?
-Boże, Atsushi, nie wiem! Zdaje ci się. Idź spać.
-Ale to tak słodko… Mmm…
-ATSUSHI, CO TY ROBISZ? Przestań! To, że śpimy w jednym
łóżku, nie znaczy, że… To dziwne!
-Po prostu chcę poczuć ten zapach. Jest miły. Nie krzycz na
mnie, bo…
-Atsushi – głos Himuro stał się zrezygnowany – Śpij.
-Dobranoc, Muro-chin.
*
I tym miłym akcentem zakończmy. Hehe.
KOBITO TO JEST BOSKIE
OdpowiedzUsuńz wyjątkiem AkaFuri. Za to zginiesz w piekle.
Przekonujesz mnie do MuraMuro :)
Więcej nie powiem, bo AkaFuri...
AkaFuri <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKOSIAM< KOSIAM< KOSIAM!!!
Piękne xD Zwłaszcza ta końcówka <3
Same moje ulubione pairingi <3
MuraHimu, AkaFuri, AoKaga, KasaKi, MidoTaka <3
I nq końcu mój kolejny ukochany paring.. Mówiłam już, że cię kocham? Nie mówiłam? To mówię. Kocham cię za tę końcówkę. I w sumie co ja tu mogę mieć do napisania? Niewiele. Więc nie będę przedłużała..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
*na
Usuń