Moim zdaniem rozdział jest cokolwiek przeciętny, chociaż AoKaga>>>>>>>>>>
Znowu dedyk dla Kluski i Agnieszki, bo bez nich to by nie powstało.
Będzie coraz więcej MomoRiko. Bo mogę. I kij.
Mam fazę na tsundere relacje, gomen.
*
- Ale mnie dupa boli…
Tą
twórczą myślą Kagami rozpoczął czwarty dzień wyjazdu treningowego. Z początku
nie do końca widział na spuchnięte oczy i dopiero po kilku minutach zaczął
dostrzegać kolejne elementy otoczenia. Cokolwiek niepokojące elementy.
Potworny
syf. Puste butelki po sake. Łóżko totalnie rozbabrane, kołdra pod drzwiami
łazienki. Jego własny wygląd, kiedy przejrzał się w lustrze – oczy gościa,
który naprawdę za mocno zabalował, rozczochrane włosy, niekompletny strój (w
zasadzie brak stroju). I najgorsze – odziany jedynie w bokserki Aomine
rozwalony na pościeli. Spał.
Co się
wydarzyło tej nocy? Butelki po sake wskazywały na intensywne pijaństwo, zresztą
przypominał sobie jakąś imprezę w pokoju innych zawodników Seirin. Kto tam był?
Chyba większość nastoletnich koszykarzy na obozie… I Momoi, uświadomił sobie.
Co z jakiegoś powodu go niepokoiło. Picie, muzyka, śpiewający Kise… Nie był w
stanie dokładnie sobie przypomnieć, co było potem, więc usiadł i usiłował
przywołać jakieś odczucia czy obrazy. I im dalej zachodził, tym bardziej
stwierdzał, że chyba nie chciał tego wiedzieć.
Naprawdę
obmacywał się z Aomine i turlał się z nim po podłodze? Czy to możliwe, że po
odprowadzeniu ich przez Momoi do pokoju tamten rzucił go na łóżko i się z nim
przelizał? I… Zaraz… Co prawda czegoś takiego Taiga w żaden sposób sobie nie
przypominał, ale dlaczego tak bardzo boli go tyłek? Czy to możliwe, że… Nie.
Nie przespał się z Daikim, prawda? To niemożliwe. To, kurwa, niemożliwe! Coś
takiego by się nie stało! Popatrzył na niego, chcąc poczuć dreszcz obrzydzenia,
ale, ku swojemu przerażeniu, zdał sobie sprawę, że ciało Aomine nie budzi w nim
tego uczucia, raczej przeciwnie. Nawet na trzeźwo. Kurwa mać.
Przez
dłuższą chwilę siedział z głową w ramionach, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Az
w końcu jego towarzysz się ocknął.
- Bakagami?
- Ahomine…
- Co tu się stało?!
- Przypomnij sobie – przez chwilę patrzyli na siebie w
milczeniu, aż do obydwu dotarło, co w zasadzie się zdarzyło. Mniej więcej. –
Hej…
- No?
- Nie wiem, czy chcę znać odpowiedź, ale zapytam. Bo… -
Kagami pokrył się rumieńcem. – Tyłek mnie boli i zastanawiam się…
- Wiem, do czego zmierzasz. Nie. – Pokręcił głową i obydwaj
odetchnęli. - To prawda, obściskiwaliśmy się na środku cudzego pokoju,
obmacywaliśmy i całowaliśmy, bo sobie to przypominam. Ale jestem absolutnie
pewien, że nie zapomniałbym, gdybym cię wyruchał. Dupa cię boli, bo kiedy… No,
nieważne… W każdym razie spadłeś z łóżka. Ja cię zepchnąłem. Chyba, że to
wtedy, kiedy…
- Nie kończ! – Kagami zamachał rękami, przypominając sobie
kolejny szczegół. Mocno krępujący.
- No, to teraz zaczną się problemy.
- No.
I
rzeczywiście. W czasie, kiedy Kagami i Aomine w niezręcznej ciszy usiłowali
posprzątać swój pokój, w jednym z pokoi trenerskich trwała ożywiona dyskusja na
temat „co zrobić z idiotami, którzy w środku wyjazdu urządzili sobie alkoholową
imprezę”. Nie udało się ustalić, kto przyniósł sake, mimo iż pewne poszlaki
wskazywały na Kogę, przy współpracy z Mitobe. Karanie ich za to, kiedy nie
miało się pewności, byłoby nie w porządku. Ale i tak trzeba było wymyślić jakiś
sposób ukarania kilkudziesięciu zawodników za coś takiego.
- Nie możemy ich wyrzucić z obozu. Jeśli to zrobimy, żadna z
drużyn nie będzie miała szans na zwiększenie swojej siły – powiedział poważnie
Harasawa.
- Zachowali się idiotycznie, ale to cały czas elita
młodzieżowej koszykówki w Japonii. Ale
przydałoby się jakoś ukarać ich za kretynizm – rzuciła Araki.
- Uważam, że najlepiej będzie po pierwsze zwiększyć
intensywność treningu. Alkohol obniża sprawność, więc i tak muszą nadrobić.
Poza tym… Powinni posprzątać wszystko, co zostawili po tej nocy. No i potworny
kac, jakiego z pewnością będą mieli po tym tanim sake, sam w sobie jest niezłą
karą – stwierdziła Riko, splatając palce ze sobą.
- Uważam, że to trochę mało. –Takeuchi skrzywił się. Nigdy
nie przepadał za Aidą.
- A ja się zgadzam – odparł Shirogane. Wszyscy popatrzyli na
niego i Riko. Niezależnie od wszystkiego, ci dwoje byli trenerami
najsilniejszych młodzieżowych drużyn w kraju. Co musiało oznaczać, że ich
metody treningowe raczej nie zawodzą. Nakatani i Harasawa zgodzili się od razu,
Araki i Takeuchiego chwilę przekonywano, ale w końcu musieli się zgodzić.
- Pozostała jeszcze jedna kwestia – starsza z kobiet
automatycznie bawiła się drewnianym mieczem. – Prawdopodobnie na tym… Spotkaniu…
Była obecna też Satsuki Momoi. Biorąc
pod uwagę, że jest menedżerką Touou, to trochę nienormalna sytuacja.
- Nie możemy być pewni jej obecności tam –wtrącił się
Harasawa, gotowy do bronienia menedżerki.
- Nawet jeżeli tam była – Riko nie wierzyła, że to mówi, ale
nie przestawała – To podejrzewam, że starała się pilnować chłopaków. A że jej
nie wyszło… Było ich kilkudziesięciu. Sama powinnam się tam zjawić i
zaprowadzić porządek, ale nie jest zaskakujące, że Satsuki sama nie dała rady.
Poznałam ją już. Nie uczestniczyłaby w takiej… Alkoholowej libacji. –
Oczywiście, że nie. Siedziałaby i robiła zdjęcia, ale inni trenerzy nie musieli
o tym wiedzieć.
- A nie bronisz jej przypadkiem, bo się z nią przyjaźnisz? –
Spytał nieufnie Takeuchi, który od dawna zazdrościł Touou menedżerki.
- Nie przyjaźnimy się. Współpracowałyśmy kiedyś i może się
tak wydawać, ale w rzeczywistości kiedyś bardzo się kłóciłyśmy. Teraz jest
tylko trochę lepiej. Po prostu myślę, że karanie jej byłoby nie w porządku. –
Jak szybko weszła w nową rolę. A może to nie była rola? Czy nadal nie znosiła
Momoi? Tak, oczywiście, że tak, jej piszczenia, wrednych uwag, uważania się za
panią świata, atrakcyjnego ciała, inteligencji… Tak. Właśnie.
W końcu
jej i Harasawie udało się wybronić dziewczynę. Potem zebranie skończyło się, a
Riko pognała do pokoju, aby przygotować trening. Oczywiście spotykając tam
Satsuki.
- Właśnie uratowałam ci tyłek – rzuciła sucho. – Następnym razem
uważaj. Chociaż – dodała niechętnie – za Aomine i Kagamiego należą ci się
gratulacje.
Po czym
wybiegła, zostawiając tamtą z mętlikiem w głowie prawie tak strasznym, jaki
panował u niej.
***
- Ty idioto! W ogóle zdajesz sobie sprawę, co robiłeś w nocy?
- śpiewałem?
- Żebyś tylko śpiewał – westchnął Kasamatsu teatralnie –
Tańczyłeś, wlazłeś na stół, przytulałeś się do mnie, wygadywałeś jakieś… Rzeczy…
- Rzeczy?
- No… Wyznawałeś uczucia… Kasamatsu zrobił się cały
czerwony.
-To pamiętam. Nie cofam tego, senpai.
- Słucham?! Boże. Co ja tam w ogóle robiłem?
- Poszedłeś ze mną, bo mnie lubisz.
- Co ty pieprzysz?
***
- Shin-chaaaan, no, nie obrażaj się! O co jesteś zły?
- O to, że jesteś kretynem, Takao.
- Dlaczegoo?
- Zachowywałeś się dziwnie przy nich wszystkich! I nie umiesz śpiewać.
- No wiesz co? – Tym razem Takao wydawał się autentycznie
urażony. Wiedział, że zachowywał się dziwnie, ale że nie umie śpiewać?
- Takao, idziemy – powiedział tamten z irytacją. Stanął przy
drzwiach, czekając na tamtego, który zbierał się wyjątkowo powoli.
- A widzisz? Jednak mnie nie zostawisz! – Kazunari tryumfował,
a jego współlokator wydał z siebie zrezygnowane westchnięcie.
***
- Co za ofiary losu! Żeby tak się upijać w środku wyjazdu…
Ja rozumiem pod koniec, ale teraz? Zamorduję ich. Jak nie trenerka, to ja.
- Hyuuga… Spokojnie…
- Nie będę spokojny! Powystrzelać zanim zrobią coś jeszcze
głupszego!
- Hyuuga…
- A ty jeszcze ich bronisz! Idiota!
- Hyuuga. – Kiyoshi złapał ro za rękę i pogładził ją
uspokajająco. – Oddychaj. – Po odliczeniu do dziesięciu kapitan Seirin nieco
się ogarnął.
- Dzięki.
- Spoko – rzucił tamten, nie puszczając jego ręki.
- Zaraz, co?!
*
Co ja narobiłam...
Moje XD
OdpowiedzUsuńAoKaga <3 zrobili to, chociaż bardziej bo się nawzajem pragnęli niż z uczuć, ale nie wszystko musi być pokolei:D tylko gdzie większy opis ich seksów??? o tym można prace pisać XD
UsuńKiKasa czemu ich tak małoXD miałam powiedziane, że będą kolejni po AkaFuri a ich tak mało ;/ Czemu się pytam? Czemu? Ja chce rozdział im poświęcony
Przepraszam, przez dwa tygodnie miałam jakieś zamroczenie XD Może walnę jakąś miniaturkę z nimi.
UsuńProszę, proszę, proszę XD wkrótce moje imieninki to możesz napisać :D
UsuńZaklepuję
OdpowiedzUsuńWOOOOOOOOOO ZAJEBISTE
UsuńAHOMINE <3 KOCHAM JAK ZAWSZE
KAGAMI TAKI GŁUPIUTKI :')
MOMORIKO AWW
Kiyuuga <3
MIDOTAKA RZYCIEM
Kikasa też ołkej
MOMORIKO I KIYOHYU WOOOO
UsuńDługa nieobecnośc została ci wybaczona już na samym początku rozdziału~ Podoba mi się rozwój akcji AoKagi i chcę więcej! ;ww;
OdpowiedzUsuńTeraz zostało mi czekać na kolejny rozdział :/
Życzę weny! c';
Dziękuję <3
UsuńOMG co ja czytam? Nie wiem jak to się stało, że nie było mnie wcześniej na tym blogu. To opowiadanie jest świetne. Mimo, że nie znoszę AoKagi i HyuuKiyo (tak się zwie ten pairing?) to moje ukochane trio pairingów (MuraHiumu, KiseKasa oraz MidoTaka) łagodzi jakoś moje obrzydzenie. Jeszcze jest AkaFuri, którego wiecznie mi mało <3 Bardziej podejrzewałabym Araki o bycie yaoistką niż Alex. Od dziś masz we mnie wiernego czytelnika. Napisałabyś coś o Kirisaki Daiichi?
OdpowiedzUsuńPairing zwie się KiyoHyuu, bo Hyuuga to takie #typowetsundereuke XD Dziękuję ci bardzo! A jeśli chodzi o Kirisaki, to z całą pewnością musi powstać ImaHana bo to jedno z moich ultimate otp.
UsuńI tak nie shipuje, Głownie ze względu na Riko i na to że Teppei mnie obrzydza. Jak będziesz pisać ImaHanę to pamiętaj, że jak Makoto cierpi to ja też.
UsuńPostaram się o ciebie zadbać ;w;
OdpowiedzUsuńShipy.. Shipy są wszędzie! Taki larytas!! Tyle miłości, de fak!?
OdpowiedzUsuńAle to nadal za mało *sad emoticon* Wgl nie przepadam za Kise x Kasamatsu.. Idk why :/ Przecież to w sumie nie taki zły paring.. A jednak, moja podświadomości twierdzi inaczej. So sad..
Pozdrawiam i idę czytać dalej *liczy na więcej miłości*